Szamanizm – a ruski imperializm

  • 17:30
  • 17.03.2024

Od polityki w Rosji nigdy i nigdzie nie uciekniesz. Nawet kiedy zamarzy ci się niewinnie „bajkowy”, czy też „księżycowy”, czarnoksięski temat szamański. Bo jeden z jakuckich szamanów zasuwa na piechotę ze wschodu na zachód przez całe imperium, żeby na Placu Czerwonym w Moskwie odprawić rytuał wygnania z Kremla krwawego demona, który się tam zagnieździł, inny szaman, ale z Buriacji, za pomyślność jego, to znaczy prezydenta Putina, a także całej Rosji złożył duchom w ofierze pięć żywych wielbłądów, a to są trzy tony mięcha, które spalił na ogromnym stosie. Antoni Ondar, który jest Tuwińcem, został szamanem po powrocie z wojny w Czeczenii, która okazała się jego chorobą szamańską, bo tak mu tam poharatało głowę, że zaczął rozmawiać z duchami. Chociaż z zawodu do tej pory był milicjantem. A jeśli interesuje cię stan głowy, czy też umysłu samego przywódcy rosyjskiego imperium, musisz się machnąć hen daleko pod mongolską granicę w Republice Ałtaj, bo tam mieszka szaman, do którego przyjeżdża Władimir Putin przed podjęciem ważnych dla kraju i całego świata decyzji, czy to o podwyższeniu wieku emerytalnym, czy o redukcji arsenału atomowego, czy też o rozpoczęciu wojny. A kiedy ta wojna już trwa – buriaccy szamani organizują wielkie kolektywne modły w intencji zwycięstwa.

Bilety online: https://bit.ly/4caOk75